sobota, 28 lutego 2015

Kosmos muzyczny i koncepcja kompletnych historii - czyli wstęp do bardzo subiektywnej teorii muzyki filmowej. Dla każdego!

Drodzy czytelnicy!

Koniec zwlekania - postanowiłam wzbogacić tematykę bloga o element, który jest jedną z moich największych pasji od ładnych kilkunastu lat. O coś, co towarzyszy mi bez przesady każdego dnia, i nadaje ton mojej pracy, nauce, zabawie i odpoczynkowi. Dzisiejszy temat to muzyka filmowa oraz moje spojrzenie na nią.

Jest to o tyle ważny dla mnie dzień, że o ile wcześniej poprzez filmy i bajki odsłaniałam co nieco z moich zainteresowań i gustów, to pisząc o muzyce filmowej będę Wam prezentować siebie, moją tożsamość - bo, nie będę ukrywać, ścieżki dźwiękowe z filmów i bajek w dużym stopniu wpłynęły na to kim jestem i jak patrzę na świat.

Dodatkowo temat muzyki filmowej jest wyjątkowo na czasie, jako że w tym tygodniu ogłoszono program majowego Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie i pewnie lada moment będzie można rzucić się w wir nabywania biletów na wszystkie niesamowite koncerty, jakie zapowiedziano.

Tak więc, nie przedłużając - zapraszam Was we wspaniałą podróż z muzyką filmową! Dołączam dwa przykładowe utwory, by umilić Wam czytanie. W przyszłości będzie dużo, duuuużo więcej :)


sobota, 21 lutego 2015

Smerfy, latające dywany i kryminalne zagadki, czyli bohaterowie i piosenki z najlepszych bajek naszego dzieciństwa, część 2.

Drodzy czytelnicy!

jeśli nadchodzi dzień, w którym nie mogę doczekać się pisania notki, to albo będzie ona na temat bardzo mnie angażujący, albo bardzo cieszący.
Dziś temat bardzo mnie cieszący - po raz kolejny, na Wasze życzenie (za co bardzo dziękuję!), powracam do kultowych bajek i programów z dzieciństwa (czytaj: lat 90.). Jeśli nie czytaliście pierwszej notki o bajkach, możecie nadrobić ją tutaj.

Jakie czekają nas atrakcje? Odwiedzimy mieszkańców wieczorynkowych lasów, polatamy na dywanie, może rozwiążemy jakąś zagadkę kryminalną. I, oczywiście, będzie dużo piosenek. Takich, które wszyscy mniej lub bardziej znamy i przy których słuchaniu/śpiewaniu będziemy się na pewno dobrze bawić. Nawet (zwłaszcza) jeśli ktoś właśnie uczy się do sesji poprawkowej.

Koniec wstępu. Zaczynamy. Hej, Sezamie, otwórz się!



niedziela, 15 lutego 2015

O bajkach tak mądrych, że warto je obejrzeć nawet w dorosłości - czyli słów kilka* o dwóch seriach "Avatar"

Drogi czytelniku!

Zgodnie z tym, co dowiedziałam się tydzień temu, nie tylko ja żywię ogromną sympatię do starych bajek i seriali. Bardzo się cieszę z mini-entuzjazmu jaki wywołałam przywołując do świadomości ludzi Power Rangers, Arktosa i Tabalugę czy He-Mana... szczególnie w kontekście sesji, którą przeżywaliśmy (bo przecież w sesji wszystko jest fajniejsze od nauki!). Stąd też obiecuję - to nie koniec, mam już całą listę programów i wieczorynek, do których z wielką radością wrócę i które przypomnę na łamach tego bloga.

Ale nie dziś. Dziś opowiem Ci (również) o bajce, która ma dużo krótszą historię, a którą warto przedstawić dlatego, że jest jedną z najbardziej wartościowych opowieści, jaką zaprezentowała nam telewizja w ostatnich latach.  Będzie więc o serialu animowanym, którym w mniejszym lub większym stopniu byłam zachwycona od początku do końca.

Niestety, został on ukończony, co spowodowało u mnie ciężki syndrom odstawienia.
Jako terapię zafunduję Ci opowieść.

Opowieść o Avatarze.

W sumie to o dwóch Avatarach.

Nie, nie będzie o niebieskich Indiańcach z planety Pandora.

niedziela, 8 lutego 2015

Arktos, He-Man i Batman z Kalifornii, czyli bohaterowie i melodie których nie da się zapomnieć

Drogi czytelniku,

jest taki powtarzający się okres w życiu studenta, kiedy wszystko na chwilę zwalnia. Zajęcia się kończą, na uczelni nastaje złowroga cisza… i zaczyna się sesja.
Sesja to taki dziwny czas, w którym faktycznie większość studentów się uczy. Dużo uczy. Skutkiem tego bardzo szybko okazuje się, że potrzeba odreagowania, czegoś, co po pierwsze odciągnęłoby nas od nauki, a po drugie – ściągnęło z nas całe napięcie wiążące się ze zbliżającymi się terminami egzaminów. Tak więc co sesja, to nowy pomysł. W moim przypadku były to już takie perełki jak kręgle z butelek, wspólne (z milionem innych studentów) oglądanie pand w zoo (żubry mi się szybko znudziły), czy po prostu tysiące filmów typu „pies wita żołnierza wracającego z Iraku”, „szczeniak – niespodzianka”,  „słodkie kotki”, „słodkie pieski” „słodkie pieski i dzieci”, „słodkie pieski i niesłodkie dzieci” itd. Dzięki Bogu internet to nieograniczone źródło takich cudownych czasoumilaczy.
W tym roku pomysł jest inny. W tym roku śpiewam i słucham jak inni śpiewają. A że to moja ostatnia prawdziwa sesja i czuję się stara, to moje zainteresowania poszły w stronę ulubionych bajek i filmów… z dzieciństwa. A potem w kierunku moich ulubionych bohaterów i ich przeciwników.

I wiesz co? Dochodzę do wniosku że te postaci, które oglądamy teraz w bajkach czy filmach naprawdę wymiękają wobec tych, które oglądaliśmy na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych.  A piosenki z tych programów…. O tak, ich nie da się zapomnieć!