poniedziałek, 25 stycznia 2016

Uwiązana na słuchawkach, czyli o codziennej dawce muzyki

Drodzy czytelnicy,

Przyznam się Wam: jestem uzależniona od muzyki. Tej w słuchawkach, towarzyszącej mi w każdym wolnym momencie życia. W każdym momencie „pomiędzy”: pomiędzy domem a pracą, pracą a sklepem, sklepem a domem. Między domem a spotkaniem ze znajomymi, między tramwajem a rozmową o pracę, między sprzątaniem a gotowaniem.

Pewnego dnia, kiedy tej muzyki w uszach zabrakło, po raz pierwszy bałam się w trakcie drogi powrotnej do mieszkania. Bo tak cicho, bo za rogiem coś szeleści, bo ptaki na drzewie obok nigdy nie były takie głośne.

Szczęśliwie odstawienie łatwo zaleczyć nową dawką muzyki.

wtorek, 19 stycznia 2016

Moc Jest w Nim Silna,czyli dlaczego soundtrack z "Przebudzenia Mocy" jest lepszy niż myślisz

Drodzy czytelnicy,

Dawno mnie tu nie było… bez bicia przyznam, że wielokrotnie siadałam przed komputerem z pomysłem na nowy wpis. Na siadaniu zawsze się jednak kończyło. Czy to z braku weny, czy może dyscypliny, przez dłuższy czas nie udało mi się niczego napisać.

Potrzebowałam mocnej inspiracji. Przebudzenia mocy.

I przebudzenie przyszło, zaraz po tym jak po raz drugi udałam się do kina na „Przebudzenie Mocy”. Przypadek? I don’t think so.

Widzicie, już w grudniu wielokrotnie słyszałam że najnowsze „Gwiezdne Wojny” to świetny film, ale muzykę to mogliby poprawić. Albo że najsłabszym elementem filmu jest soundtrack, bo po wyjściu z kina w ogóle się go nie pamięta. Podobne opinie dominowały w większości recenzji, i to zarówno na wielkich portalach internetowych, jak i na blogach i w komentarzach.

A potem John Williams został nominowany do Oscara za tę powszechnie krytykowaną muzykę.

I jestem chyba jedną z naprawdę niewielu osób której to zupełnie nie dziwi.