poniedziałek, 19 października 2015

Jesienne smutki (i, z jakiegoś powodu - High School Musical)

Drodzy czytelnicy,

Nie da się ukryć - nadeszła jesień.
Za oknami drzewa szumią całą paletą ciepłych barw. Czerwienie przeplatają się z pomarańczem, złotem i brązem. Mroźne poranki zastępuje mgła, deszcz przeplata się z dającym coraz mniej ciepła słońcem. 

Są dni, kiedy myśl "Ach, jaka ciepła i miękka ta pościel! Pod żadnym pozorem nie wychodź z łóżka" potrafi być zastąpiona jedynie przez "Wróóóóć! Wróć do łóżka". Są momenty, kiedy siadam na ławce w parku, albo na obalonym przez wiatr drzewie w lesie, i nie chce mi się wracać do domu. Ale najczęściej jest mi po prostu smutno. Coraz więcej czasu spędzam na rozmyślaniach, coraz częściej wysnuwam wnioski, do których nie doszłabym w żadnym innym momencie roku.

I tak, nie po pogodzie ani po zmieniającej się przyrodzie, ale po własnych nastrojach rozpoznaję jesień. 


Pamiętam jakby to było wczoraj: jesień 2014; zmęczona po spędzonym w pracy lecie wracam na uczelnię. Po raz kolejny próbuję pogodzić dzienne studiowanie z wymagającym coraz więcej uwagi i pracy projektem stypendialnym. Kursuję pomiędzy północą a południem Krakowa, znajdując chwile wytchnienia w zatłoczonych autobusach i tramwajach. Pewnego dnia na głos martwię się, że nie zdołam pogodzić uczelni, projektu/pracy i pisania pracy magisterskiej; szef stwierdza, że powinnam lepiej zagospodarować "międzyczas" w autobusach. Przeznaczyć go na naukę. Albo czytanie artykułów do magisterki. 

Jest jesień 2014. Wychodzę z domu przed 8.00 rano, wracam po 21.00. Każdego albo prawie każdego dnia, sześć-siedem dni w tygodniu. A kiedy wracam, wprowadzam do mieszkania atmosferę terroru. Zła jak osa obwiniam o wszystko współlokatorki, opcjonalnie zasypiam na siedząco lub obrażona siedzę i wpatruję się w ekran monitora. Koleżanka chowa mi w torebce list z przeprosinami myśląc, że moje zachowanie wynika z faktu, że jestem na nią o coś obrażona. 

Czytam liścik ze zdziwieniem. Nic się nie dzieje. Jest jesień i jestem zmęczona. Ot i cała filozofia. 



Sądziłam że w tym roku będzie inaczej. Trochę przez przypadek, trochę na skutek podjętych wyborów moje życie bardzo zwolniło. Znajduję się w fazie latencji; odpoczywam po studiach przygotowując się równocześnie do batalii z dorosłym życiem. Mam pracę której nie przynoszę do domu, wolne weekendy i niespodziewanie dużo wolnego czasu (biorąc pod uwagę, że już nie jestem bezrobotna). 

Jest mi dobrze. Spokojnie. Bezproblemowo. 

Tylko że jest jesień, więc jedyne czego pragnę to zakopać się w pościeli i wypłakać. 

Że w złym kierunku prowadzę swoje życie zawodowe. Że zbyt szybko podjęłam decyzję o poszukiwaniu pracy poza psychologią i ucieka mi jedyna szansa na pracę w zawodzie. Że nie potrafię się zmobilizować do przewrócenia swojego życia do góry nogami i wyruszenia w Polskę, a może i świat w poszukiwaniu rozwoju. Że ciągle nie chce mi się wychodzić "do ludzi". 

Że za słabo wspieram rodziców. Że nie wyrobię się do Wszystkich Świętych z wszystkimi sprawami do załatwienia. Że aby zadbać o wszystkie groby będę musiała w dwa dni przejechać 1000 km, a potem kolejne 100, by zdążyć do Krakowa do pracy. 

Że nie udało mi się odchudzić psa. Że droga między mieszkaniem a domem od pięciu lat jest taka sama i zaczyna mi się nudzić. Że piosenki w radiu są nieciekawe, a wszystkie swoje płyty przesłuchałam już milion razy. 

Że nowe "Gwiezdne Wojny" dopiero w grudniu.

Że zakupy są ciężkie, spodnie farbują i nie mam ich z czym wyprać, a w domu nie ma mleka do kawy. 

Że znalazłam przepiękne buty i żal mi wydać na nie 279 złotych.

Że nie mam bogatego męża który kupi mi przepiękne buty za 279 złotych. 

Że mam dziesiątki nowych wątków do opowieści z której mogłaby powstać naprawdę fajna powieść, gdybym kiedyś zaczęła ją pisać. 

Że co chwilę zupełnie nieświadomie zaczynam nucić pod nosem piosenki z High School Musical, których nie słyszałam od ładnych kilku lat. 


***
Jesień. 

Naprawdę, nie mogę się już doczekać aż nadejdzie zima i z wszystkich problemów pozostanie tylko wieczne "zimno mi w nos! Czy ktoś wymyślił już ocieplacze na nos? Rozmiar XXL?"

Zimo, przyjdź. Wyzwól mnie z jesieni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz