wtorek, 3 maja 2016

Zakwitły kasztany - od jutra matury!

Idąc dziś rano przez park osiedlowy zwróciłam uwagę na kwitnące kasztany. To już, pomyślałam. 

Maj nadszedł tego roku wyjątkowo szybko.

A potem naszło mnie kolejne skojarzenie. Takie, które mimo mijających lat w ogóle nie traci na sile. Kwitnące kasztany – maj – matura!

Kto by pomyślał że mija właśnie sześć lat od kiedy rozpoczęłam zmagania z egzaminem dojrzałości…


Jest coś w egzaminie maturalnym, co nie pozwala o nim zapomnieć do końca życia. Z kimkolwiek bym nie rozmawiała – z mamą, ciotką, kolegami z pracy, wszyscy świetnie pamiętają swoja maturę. W co byliśmy tego dnia ubrani, o której godzinie rozpoczynały się egzaminy, jak wyglądała sala egzaminacyjna. Większość z nas potrafi nawet sobie przypomnieć  jaka była pogoda podczas egzaminów (a tylko w moim przypadku deszcz padał tak ulewnie, że pobliska rzeka była bliska wystąpienia z brzegów).


A przecież to tylko jedne z dziesiątek egzaminów jakie zdajemy w ciągu swojego życia. Jakby nie patrzeć – każdy etap nauczania kończy się przynajmniej jednym sprawdzianem. A potem przychodzą studia, podczas których mniejszych lub większych testów jest tak dużo, że po pół roku zdarza się nam nie pamiętać czy jakiś przedmiot zaliczaliśmy pisemnie czy ustnie. Owszem, zawsze może zdarzyć się jakiś „piekielny” egzamin, który będziemy pamiętać do końca życia. Mimo to – wspomnienie matury wciąż pozostaje najbardziej wyraźne.

*

To już sześć lat, od kiedy zdawałam maturę. W tym czasie zdążyłam pójść na studia, spełnić kilka swoich marzeń podróżniczych, znaleźć pierwszą „prawdziwą” pracę, pracować jednocześnie w poważnym projekcie naukowym i na oddziale neurologicznym, skończyć studia, znaleźć pełnoetatową pracę, przeprowadzić się cztery razy i zrobić milion mniej lub bardziej istotnych rzeczy, które doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem teraz.

Dni moich egzaminów maturalnych wspominam obecnie z uśmiechem i nutą nostalgii. Niby nie mam wrażenia że bardzo się zmieniłam od tego czasu – a jednak od razu pojawia się myśl „Boże, co ja wtedy wiedziałam o życiu?”. Co by nie mówić, człowiek dojrzewa a wszystko co dzieje się naokoło niego nieustannie go kształtuje.

*

Jutro kolejna grupa młodych ludzi rozpocznie swoje zmagania z maturą. Oczywiście życzę Wam wszystkim powodzenia. Każdy, kto przeszedł przez egzamin dojrzałości wie, że to ogromny stres i wielkie przeżycie dla absolwenta liceum/technikum. Mimo to – wkroczcie na salę pewni siebie i uzbrojeni we wszystko, co przyswoiliście przez ostatnie kilkanaście lat edukacji.

Poza tym… trochę Wam zazdroszczę. Matura maturą, ale przed Wami życie, i to najbardziej intensywne jego momenty. Jako młodzi dorośli, studenci, stażyści czy początkujący pracownicy zetkniecie się ze światem z zupełnie innej perspektywy niż dotychczas (nie będę kłamać - niekoniecznie pozytywnej).  Będziecie smakować życie bardziej intensywnie niż kiedykolwiek , podejmiecie masę mniej lub bardziej nieprzemyślanych decyzji, a w końcu obudzicie się jako dorośli członkowie społeczeństwa – tak bardzo dorośli, że będzie Was stać by wydać kilkaset złotych na PS4 i dodatki do „Wiedźmina”. Albo kupić kolorowego węża do terrarium na pół mieszkania (tak, to to terrarium, na które rodzice nie zgadzali się przez całe twoje dzieciństwo).

*

Zanim jednak to wszystko stanie się możliwe, pięknie ubrani i uzbrojeni w długopis wyruszycie na maturę. Namęczycie się jak nigdy, napiszecie kilka wypracowań o których będziecie chcieli jak najszybciej zapomnieć, zaprezentujecie się przed komisją która zestresuje was bardziej niż powinna.

A potem nadejdzie ten cudowny dzień ostatniego egzaminu po którym czekają was najdłuższe wakacje pod słońcem - prawie pięć miesięcy laby.

A dalej? Dalej czeka na was życie. 

Będzie fajnie, kochani, zobaczycie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz